poniedziałek, 1 czerwca 2015

2- Dp piszących





      Póki w cienistych kniejach buja rześka łania,
      I z lekkością marzenia suwa się po lesie,
      Póty oko zachwyca - lecz gdy wiatr rozniesie
      Garstkę spaczonych kości, które pleśń osłania,
      Któż ten widok podziwi? Tak samo myśl człeka:
      Zrazu wiele ma krasy, lecz gdy się rozsypie
      W garść spaczonych wyrazów, które znów poszczypie
      Pióro zatrutym żądłem -  tak porozwleka
      Po bladych stepach księgi - cóż z tej pastwy gadu
      Zostanie powabnego?...
   
           Kwiat od kropli jadu
      Zwarzy się i przepadnie; lecz gdy przyjdzie rosa,
      Otworzy modre oko i przyćmi Niebiosa!
      Kto więc myślą pisarza chce się uradować,
      Ten niechaj ją przytuli do łona swej duszy,
      I niechaj ją obejmie uczuciem -  wzruszy
      Martwe znaki - że wreszcie nie zechcą tamować
      Głosu swego, i będą kwilić jako stada
      Na wpół zbudzonych ptaków promieniem jutrzenki,
      A poznamy dopiero, jak to myśl upada
      Na siłach, jak to płacze, kiedy ją w sukienki
      Czarnych głosek obleką...
   
           Gdybym zrzucił ciało
      I z kości się wyłamał, gdyby pozostało
      Ścierwo w błocie, a dusza jeszcze miała oczy
      Dla świata - to bym może jaki hymn proroczy
      Wielkim głosem zanucił - ale gdy tak słaby
      I tak maluczki jestem - skądże wezmę siły
      Ku temu? - Bo choć myśli, jak najemne draby,
      Klną dziko i wołają, by im zapłaciły
      Słowa moje, lecz słowa?... blaszki pozłacane,

       Mdłym dźwiękiem gadające! grosze połamane,
       Fałszywe!... ha! ubóstwo, nędza to szalona,
       Gdy nawet słów brakuje, gdy otumaniona
       Dusza, co począć, nie wie - albo raczej może
       Wie wszystko -  do Ciebie woła: „Pomóż, Boże!”
    
       Takie to zgraje marzeń tu i owdzie rosną,
       Jak kępy żółtej trawy ocuconej wiosną;
       Takie to bole człowiek póty cierpi, póty,
       Póki nie zdziała czego, póki, nie zakuty
       W czyn swój, marnieje tylko, albo się sposobi,
       Albo się uczy robić wprzódy, nim co zrobi.

       Myśl z dźwiękiem butne harce wiedzie bez ustanku,
       A snadź inaczej pieśni wcale by nie było!
       Więc plączą się widziadła - niby na krużganku
       Wysokim stojącemu - gdy tak jakoś miło,
       Tak mdło uczucia grają, a spadzistość bliska
       Drażni oczy, a poręcz zgniłym próchnem śliska
       Drażni serce -  tylko niebo wycieplone,
       Tylko samotna chmura, jak ślepy kaleka,
       Bez toru zabłąkana - tylko okroplone,
       Ciche drzewa - snem marzeń zachwycają człeka.

       My więc, dla których pióro, jak proporczyk biały,
       Powolnym wiatrem wzdęty, nie skalany jeszcze,
       Tak drżąco się rozwija... my, bez blasku chwały
       I bez niecnoty blasku - nasze czucia wieszcze
       Pieśnią Bogarodzicy chrzcijmy -  bez końca
       Walczmy, od wschodu słońca do zachodu słońca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz